Z pomocą losu
Losy historycznej klasyfikacji generalnej Motul HRSMP rozstrzygnęły się już podczas Rajdu Rzeszowskiego, jednak to w Wiśle poznamy ostatnie rozstrzygnięcia w poszczególnych klasach. Jedną z nich jest najmocniejsza PZM 6, w której Marcin Gaciarz (Nissan Sunny GTI) zmierzy się z Michałem Pryczkiem (Subaru Impreza 555).
Pryczek i jego Subaru w hipnotyzującym historycznym malowaniu, identycznym jak to zdobiące samochód Colina McRae w 1995 roku, rozdawał karty podczas większości tegorocznych rund Motul HRSMP. Problemy techniczne podczas Rajdu Nadwiślańskiego oraz odpuszczenie Rajdu Śląska sprawiły jednak, że w tabeli ma on zaledwie jeden punkt przewagi nad drugim Gaciarzem.
Taki stan rzeczy oznacza, że na trudnych i wymagających trasach Rajdu Wisły nie będzie miejsca na błąd, zwłaszcza że ten może być bardzo potrzebny Marcinowi Gaciarzowi. Zdaniem kierowcy Nissana Sunny fakt, że walka jest tak zacięta wynika przede wszystkim z równej jazdy i problemów konkurencji, gdyż różnica w mocy samochodów jest zbyt duża.
– Od początku sezonu nie nastawiałem się na walkę [z Michałem i Jackiem Pryczkami – przyp. red.], bo wiedziałem, że mam słabsze auto. Nasza pozycja w tabeli jest zasługą przede wszystkim bezproblemowej jazdy i usterek konkurencji. Dlatego też, jeśli nic się nie wydarzy, to jestem na przegranej pozycji w walce o prymat w klasie PZM 6, gdyż mój samochód ma połowę tej mocy, jaką mają Pryczkowie w Subaru. To praktycznie dwa różne światy i jestem w szoku, że jestem tak wysoko w klasyfikacji. Nie wydaje mi się, aby trudne trasy Rajdu Wisły miały mi pomóc, gdyż moje auto jest prawie seryjne. Wisły nigdy wcześniej nie jechałem jako kierowca, co jest ironią losu, bo to domowa impreza mojego automobilklubu. Na pewno znam trasy z perspektywy pilota i mam nadzieję, że spadnie deszcz, bo wtedy wszyscy pojadą ostrożniej i ja będę mógł nieco zyskać. Podczas Rajdu Rzeszowskiego w trudnych warunkach byliśmy znacznie bliżej konkurencji – powiedział Marcin Gaciarz.