Nie taka trema straszna

Podczas 64. Rajdu Wisły dość niespodziewany powrót na odcinki specjalne zaliczył Jerzy Tomaszczyk. Zawodnik z Cieszyna od dwóch sezonów startował tylko gościnnie, jednak jego debiut za kierownicą Nissana Sunny zakończył się drugim miejscem w klasyfikacji Motul HRSMP oraz pierwszym w klasie PZM 6.

fot. Janusz Boruta

Tomaszczyk zdradził po rajdzie, że gdy pojawiła się możliwość startu w Wiśle to nie zastanawiał się ani chwilę, ale w kokpicie i tak nie zabrakło drobnej sportowej tremy. – Na początku jechaliśmy dosyć spokojnie, chcieliśmy rozpoznać sytuację, czerpać radość z jazdy i sprawdzić jak będziemy się czuli na odcinkach. Nie ukrywam, że mieliśmy sporą tremę, bo dawno nie startowaliśmy, a w szczególności takim samochodem. Byliśmy ciekawi jak jeździ się w Motul HRSMP i jak wyglądają same mistrzostwa. Jesteśmy zaskoczeni i bardzo zadowoleni z atmosfery, jaka tutaj panuje oraz tego jak zawodnicy sobie pomagają. Myślę, że zrobiliśmy dziś dużo, co widać też po samochodzie. Pierwszy odcinek był w deszczu, a nasze opony nie były dopasowane do takich warunków, jednak kiedy wyszło słońce to mogliśmy przyśpieszyć i dzięki temu zrobiliśmy tak dobry wynik – wyjaśnia Jerzy.

Pojawienie się Tomaszczyka na trasach Wisły od razu zrodziło spekulacje, że była to przymiarka przed pełnym sezonem startów w Motul HRSMP, jednak sam zainteresowany nie uchyla zbytnio rąbka tajemnicy. – Nie wiem co będzie w przyszłym roku, bo decyzja o tym starcie była naprawdę spontaniczna. Zespół Ulter Sport zaproponował mi występ, więc długo się nie zastanawiałem. Nie dość, że to mistrzostwa Polski, to i ja dobrze odnajduję się w samochodach starej daty. Chętnie wystartowałbym w Motul HRSMP, ale nie wiem czy to jest kwestia kolejnego sezonu, czy może dalszej przyszłości – tajemniczo kończy Tomaszczyk.

fot. Grzegorz Rybarski

Partnerzy