Tomaszczyk: przede wszystkim pokora

Odcinki Rajdu Wisły zgodnie uważane są za wymagające. W tym roku, oprócz zawodników z mistrzostw Śląska zmierzą się na nich także uczestnicy Super KJS. Dla niektórych będzie to zapewne debiut w Rajdzie Wisły. Czego mogą się spodziewać i nauczyć? Jako pierwszy na te pytania odpowiedział Jerzy Tomaszczyk.

fot. Grzegorz Rybarski

Tomaszczyk ma na swoim koncie siedem startów w Rajdzie Wisły. Ostatni – w 2018 roku – zakończył zwycięstwem w klasie PZM 6 w ramach Motul HRSMP, jadąc Nissanem Sunny. W 2014 roku zawody organizowane przez AK Śląski były rundą RSMP. W tej edycji Jurek startował Fordem Fiestą R2 i uplasował się na 10. miejscu w generalce i 2. w klasie. Z kolei w 2010 roku Wisła była rundą Rajdowego Pucharu Polski. Tomaszczyk jechał wtedy z Łukaszem Włochem i zajął 3. miejsce w generalce i zwyciężył w klasie.

Czy pamiętasz swój pierwszy start w Rajdzie Wisły?

Oczywiście, to był rok 2007. Startowałem za kierownicą Fiata 126p. Piątkowy prolog w Wiśle, sobotnie oesy zlokalizowane w mojej domowej okolicy, w tym kultowa Cisownica z metą w Lesznej Górnej. Masa przygód po drodze, głównie technicznych, związanych z samochodem. Pomimo tego czysta frajda!

Czego się nauczyłeś w tej imprezie?

Przede wszystkim pokory. Nie pamiętam by którakolwiek z edycji rajdu przebiegała dla nas w pełni pomyślnie. Poziom trudności tej imprezy zawsze był wysoki, niezależnie czy ścigaliśmy się w górach, czy też w okolicach Jastrzębia-Zdroju. Ambicja zawsze brała górę więc nie obyło się w najlepszym wypadku bez otarć. Na szczęście zawsze byliśmy na mecie. Myślę, że to jest najważniejsze.

Partnerzy